Hej:)
Ostatnie dni spędziłam bardzo aktywnie. Przez 3 dni właściwie nie zaglądałam do komputera. Wiem, że zaniedbałam Wasze blogi, ale sądzę że uda mi się nadgonić zaległości w ciągu dzisiejszego i jutrzejszego wieczoru:)
Postanowiłam dziś wrzucić post kosmetyczny, gdyż było mi go łatwiej przygotować niż zdjęcia stylizacji (troszkę jestem zapracowana od poniedziałku a poza tym pogoda dziś nie rozpieszcza).
Może spodobają Wam się kosmetyki, które są moimi ulubieńcami ostatnich tygodni na tyle, że zagoszczą na Waszych półeczkach;)
Na pierwszy ogień idą pastelowe lakiery do paznokci.
Każdy z nich z osobna świetnie nadaje się do letnich stylizacji. Wyglądają bardzo naturalnie, ładnie kryją, są dość trwałe i mają bardzo przystępną cenę (zatem nie wymagam od nich cudów i że będą się trzymać na pazurkach tygodniami);)
W czwartek troszkę poeksperymentowałam. Wszystkie lakiery wylądowały obok siebie na pazurkach.
Pierwszym krokiem było pomalowanie całej płytki paznokcia na biało.
Następnie po przeschnięciu nakładałam kolejne dwie warstwy, do połowy paznokcia odcień nude, na końcówki różowy. Nie używałam pędzelka tylko kawałka gąbki.
Na sam koniec warstwa nabłyszczacza.
Lakier trzyma mi się do dziś i delikatnie przeciera na końcówkach. 5 dni całkiem nieźle;)
Co do wykonania. Pewnie można to zrobić lepiej/dokładniej ale ja dopiero zaczynam moją przygodę ze stylizacją pazurków. Do tej pory nosiłam bardzo krótkie, pomalowane jednym zdecydowanym kolorem, dlatego proszę o wyrozumiałość;)
lakier no name kupiłam go w małej drogerii za około 3 zł.
Ma jedną podstawową zaletę - nie jest wodnisty i już jedna warstwa pokrywa paznokcie piękną bielą.
nudziak Lovely z Rossmanna - wielu z Was napewno doskonale znany
ok. 6 zł
golden rose - taki sobie troszkę brudny, troszkę koralowy róż kupiony za
ok.5,5 na wysepce w galerii handlowej
nabłyszczacz essence - jest świetny, pokrywa paznokcie błyszczącą jakby żelową warstwą
drogeria Natura ok. 6 zł
Na sam koniec ulubieńcy z Biedronki.
Dzięki nim mam ostatnio bardzo gładką i pachnącą skórę:)
Uwielbiam kąpiele z dodatkiem tej fioletowej soli. Zapach jest naprawdę obłędny.
Sól świetnie się sprawdzała podczas upałów. Wystarczyło dosypać jej garstkę do chłodnej wody w misce i zanurzyć w tak przygotowanej kąpieli obolałe i spuchnięte stópki. Bajka!!!
Za to peeling pachnie cudownie i owocowo oraz tak smakowicie, że można by go zjeść;)
Jeśli dobrnęłyście do końca posta to bardzo się cieszę i dziękuję:)
Niebawem nadgonię ze stylizacjami a także pokażę nowości, które pojawiły się w mojej szasfie, jak następstwo listy must have na sezon jesień zima.
Przyznam że w weekend upolowałam fantastyczne ciuszki w lumpkach i jestem naprawdę dumna z moich zdobyczy:)
Miłego wieczoru i cieszcie się końcem lata!***